Programista w depresji

Responsive image

115 linia kodu

Napisałem 115 linię kodu. Większość ludzi nigdy nie napisze ani jednej - jestem szczęściarzem!

Ktoś powiedział, że programowanie to dobra robota, bo dobrze płatna. Zgadzam się, ale cenię ją przede wszystkim dlatego, że się nie kurzy, a np. budowlańcy też potrafią sporo zarobić.

Dla mnie to 115 linia w 115 projekcie w 115 software housie. I nadal robię tą robotę! Zdążyłem się już przyzwyczaić, przez te 20 lat. Czy zawsze musi być tak, że jak coś sobie uświadomię, to wbija mnie to w ziemię o kolejny metr? Tylko ja tak mam?

Full Stack Developer

Kiedy zaczynałem pracę nie było full stacków. Trudno to sobie wyobrazić, ale wtedy ludzie się specjalizowali. Tak, specjalizowali się. Nosa nikt nie zadzierał. Każdy wiedział, czego nie wie, a na lunchach rozmowy były ciekawsze, bo o życiu.

O robocie nie gadasz kiedy się specjalizujesz bo to bez sensu. I tak nikt nie zrozumie. Zresztą, nie chcesz ryzykować monologu i łatki nudziarza.

Ostatecznie, nie oszukujmy się, to co masz do powiedzenia, dla większości jest mało ciekawe. Kiedyś nie trzeba było nikomu tego tłumaczyć. No, może z małymi wyjątkami. Żeby nie idealizować Starych-Dobrych-Czasów trzeba przyznać, że zdarzali się despoci.

20 lat na projektach

20 lat na projektach. To ciekawe do jakich poświęceń i wyczynów zdolny jest programista, kiedy okoliczności i kierownik projektu nie pozostawiają wyboru. Programowanie to bieg długodystansowy, z tą jednak różnicą, że jeszcze przez płotki.

Po latach obserwacji doszedłem do wniosku, że programiści dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy pozostali wierni nauczonej na studiach technologii, albo raczej tej, której w miesiąc musieli wyuczyć się na pierwszym projekcie, oraz tych, którzy uczyli się nowej co kilka lat, bo taką mają konstrukcję psychiczną, że inaczej nie daliby rady w tej robocie.

Czyli, jak by nie patrzeć, programiści to wierni tradycji Pawlaki albo otwarci na zmianę, ale bez przesady, Kargule. Chyba należę do tych drugich.

Kargule i Pawlaki

Pawlaki, przez wszystkie zmiany trendów, czy może lepiej - techniczne zawirowania, trzymają się ciągle jednej poręczy. W konsekwencji mają teraz większy dystans do otoczenia, albo otoczenie ma do nich. W każdym razie, są spokojni.

Nikt z juniorów z nimi nie gada, bo nie rozumieją starej inżynierii. Jak się  głębiej zastanowić to Pawlaki wychodzą na tym całkiem dobrze. Przyjęli strategię polegającą na tym, aby przetrwać minimalizując wydatek energetyczny.

U mnie było odwrotnie, bo wszedłem na drogę zmiany. Przeklętą drogę kargulowej ciekawości. To też jest sposób radzenia sobie z faktem, że nie masz na nic wpływu. Kargule podążają za zmianą, ciągle próbują czegoś innego. No bo nie nowego - jak wiadomo, wszystko już było. Kiedyś, to były czasy. Dziśaj czasów już nie ma.

Zasady

Wcześniej znałem się dobrze na jednej rzeczy i żyło mi się z tym dobrze. Dojście do tego stanu nie było proste i zajęło dużo czasu. Programista poza tym, że ma konstrukcję psychiczną - to nic, że może niezbyt skomplikowaną, ma też kręgosłup, czyli zasady i tą jedną, najlepiej wyuczona rzecz, która siedzi w nim mocno zakorzeniona.

Opowiadałem się więc za jedynie słuszną technologią, którą los rzucił mi pod nogi, nie żebym miał jakiś wybór. W byle czym nie kodowałem, tak myślałem, taką miałem zasadę. To ważne, żeby człowiek w życiu kierował się zasadami.

Fachowiec od adaptacji

Tak było kiedyś. A dziś? Niby mogę programować praktycznie od ręki w czymkolwiek. Tak jak wcześniej byłem specjalistą w dziedzinie, teraz jestem specjalistą w przyswajaniu sobie nowego, tzn. innego. Fachowiec od adaptacji, tak można powiedzieć.

A kiedy to z kolei sobie uświadomiłem, coś we mnie pękło. Dotarło do mnie, że nieustannie dostosowując się, tracę i kręgosłup i tożsamość. Koniec końców, musiałem zacząć rozmawiać z juniorami.

To nie możliwe

Wiecie, że oni są full stackami już po studiach odrazu!? To, co normalnie zajmowało lata, mają teraz jakby z dyplomem. Niemożliwe, żeby przez ten czas system edukacji mógł aż tak się poprawić!? Przecież nie mogłem aż tak się zestarzeć!?

To niemożliwe! - pomyślałem i od razu przestraszyłem się tej myśli. Wziąłem głęboki oddech, policzyłem do trzech, od zera do dwóch, czyli do trzech: 0..1..2 i wszystko stało się jasne. Odetchnąłem z ulgą, bo to nie system edukacji się zmienił. To Internet wszystko zmienił. Stackowerflow wykreował w juniorach złudne poczucie własnych, dużych umiejętności oraz pewność i przekonanie, że koduje się właśnie tak, nie inaczej. Co prawda podobno wiara czyni cuda, tylko ktoś to wszystko musi potem zrefaktoryzować.

I przyszła potem taka myśl, bo czasem mnie nachodzą, że ważne, żeby człowiek, w życiu, w krytycznych sytuacjach, miał zawsze dobra ocenę sytuacji, bo inaczej źle oszacuje...